1
Зима спустилася між нами…
І на бори та ріки ліг
неперехідними горбами
так непорочно білий сніг.
Морозна даль нас двох манила,
мов жадібних могил роти…
І серце там моє спочило
під снігом, де стояла ти.
Хотіла сніг розрить руками?
Твоїх насправді шкода рук!
Зима спустилася між нами,
послала саван свій навкруг.
2
Ще на моїх вустах палають
твоїх пурпурних вуст горнила,
хоч вже зима кладе на мене
свій смертоносний подих білий.
Ще на моїх вустах палають
твої вуста гріхом принадним,
хоч вже зима лягла між нами
й лякає подихом нещадним.
Дивись – сніги розтали білі,
на ріках лід почав скресати
і сонце із висот небесних
вже кличе на весільне свято.
Edward Słoński (syn), Zima
1
Stanęła zima między nami...
Na ścianach borów, wstęgach rzek,
nieprzebytemi legł zaspami
niepokalanie biały śnieg.
Patrzymy w mroźną dal oboje,
co jak rozwarty stoi grób...
W rozwartym grobie serce moje
pod śniegiem leży u twych stóp.
Chciałaś rozkopać śnieg rękami?
Doprawdy szkoda twoich rąk!
Stanęła zima między nami
zasłała biały całun wkrąg.
2
Palą się na mych ustach jeszcze
twych purpurowych ust płomienie,
choć zima kładzie mi na twarzy
swoje śmiertelnie białe tchnienie.
Palą się na mych ustach jeszcze
twe wonne usta słodkim grzechem,
choć zima stoi między nami
i straszy mroźnym swym oddechem.
I patrz — stopniały białe śniegi,
wezbrały rzeki, pękły lody
i z wysokiego nieba słońce
już na weselne woła gody.