Сльоза, що із очей спливає,
Вогнем мою катує душу;
Жахлива думка все терзає, –
Тебе в нещасті кинуть мушу;
Тебе лишаю безталанну,
Вину спокутати не в силі,
І думка та, то серця рана,
Мене настигне і в могилі.
Я думав, перш ніж землю кину,
То шальку ваг нахилить лихо
Й тягар спаде з моєї спини,
І я твою побачу втіху.
Якщо ж на те не згодна доля,
Крізь терни вверх дерися знову, –
Хоч я вина твого бездолля,
Не проклинай же ти любові!
Adam Asnyk, Ta łza
Ta łza, co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę;
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
Że cię w nieszczęściu rzucić muszę,
Że cię zostawię tak znękaną,
I nic z win przeszłych nie odrobię —
Ta myśl jest wieczną serca raną
I ścigać będzie jeszcze w grobie.
Myślałem, że, nim rzucę ziemię,
Twoich nieszczęść szala się przeważy,
Że z ramion ciężkie spadnie brzemię,
I ujrzę radość na twej twarzy.
Lecz gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj:
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!