Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Adam Asnyk

Ïðî÷èòàíèé : 144


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Dziwny sen


Dziwny  sen  miałem  z  wieczora,
Trwał  jakby  przez  wieczność  całą  –
Tyś  była  falą  jeziora,
Ja  byłem  nadbrzeżną  skałą.
 
Nie  żałowałem  tej  zmiany,
Żem  skałą,  a  nie  człowiekiem;
Marzyłem,  żem  jest  kochany...
A  wiek  przemijał  za  wiekiem  –
 
Nie  żałowałem,  że  głuchy
Głaz  nic  powiedzieć  nie  może...
Mówiły  ze  sobą  duchy,
Jam  niebo  widział  w  jeziorze.
 
Tyś  zawsze  padała  drżąca
Na  moje  piersi  z  granitu,
Złączona  wśród  lat  tysiąca
Węzłami  wspólnego  bytu.
 
Kruszyłaś  kamienne  łono,
A  jam  się  cieszył  z  zniszczenia,
Bo  przeczuwałem  spełnioną
Dolę  zimnego  kamienia.
 
Wiedziałem,  że  gdy  do  końca
Zamiary  przywiedziesz  zdradne  –
Żegnając  gwiazdy  i  słońca,
W  objęcia  twoje  upadnę.



Íîâ³ òâîðè