Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 17
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Jan Brzechwa

Ïðî÷èòàíèé : 182


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Anioł

Za  życia  byłem  aniołem;  
Anioł  orze  -  kto  inny  zbiera.  
Aureolę  miałem  nad  czołem  
Z  puli  premiera.  

Mimo  anielskiej  dobroci  
Nieraz  świerzbiły  mnie  kości,  
Bo  aureola  się  złoci  -  
Każdy  zazdrości.  

A  zresztą  ludzie  dokoła  
Okropnie  są  podejrzliwi,  
Gdy  który  spotka  anioła,  
Tylko  się  dziwi.  

Koledzy  śmiali  się  ze  mnie,  
Że  skrzydła  sobie  przypiąłem;  
Nikt  nie  wie,  jak  nieprzyjemnie  
Być  dziś  aniołem.  

Aż  wreszcie  pewnej  jesieni  
Duch  wątłe  opuścił  ciało.  
Lekarze  byli  zdziwieni  
Tym,  co  się  stało.  

A  ja?  Znalazłem  się  w  ziemi,  
By  się  przekwalifikować.  
"Nie  będzie  -  myślałem  -  źle  mi,  
Losie  mój,  prowadź!"  

Drogą  przenikań  i  osmoz,  
Nie  znanych  dotąd  nauce,  
Dostałem  się  w  antykosmos  
I  już  nie  wrócę.  

Tu  wreszcie  znajdę  odmianę,  
Tu  będę  duchem-golasem,  
Kim  innym  teraz  się  stanę,  
Tak!...  A  tymczasem...  

Powitał  mnie  siwy  jegomość  
I  rzekł:  "Z  marksizmu  to  wziąłem:  
'Niebyt  określa  świadomość.'  
Będziesz  aniołem!"  


Íîâ³ òâîðè