Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 2
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Juliusz Słowacki

Ïðî÷èòàíèé : 118


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Do Ludwika Norwida


Wracają  dla  nas  piękne  Chrystusowe
Gwiazdy,  a  razem  korony  cierniowe;
Więc  że  to  ciebie,  Ludwiku,  zasmuca,
Że  tam  ktoś  czapki  przed  tobą  nie  zrzuca…
A  jąć  powiadam:  Niechaj  cię  to  cieszy,
Żeś  wyszedł  z  ludzi  pospolitych  rzeszy,
Gdzie  dobry  złego  rad  nazywa  panem
I  czci  ukłonów  fałszywym  liczmanem.
Źli  ludzie,  pełni  zabójczego  szału,
Złości  i  żółci,  uznali  konieczność
Postawić  zimną  między  sobą  sprzeczność,
Jakoby  ścianę  z  grubego  kryształu:
A  tak  się  widzą  i  czczą  dla  zabawki,
Jak  napełnione  woniami  karafki,
Które  na  drogę  kupcy  zaszpuntują;
Bo  tylko  widzą,  ale  się  nie  czują.
Gdzie  ręka  ukłon  przez  wiatry  posyła,
Jeszcze  tam  z  dłoni  w  dłoń  nie  przejdzie  siła.
Lepiejże,  bracie,  żeś  uderzył  śmiało,
A  w  gwiazdę  się  szkło  rozbiło,  spękało,
Bo  teraz  zawsze  powie  ci  sumienie,
Które  miłością  będzie  pozdrowienie,
A  złe  zobaczysz  twarze  nie  zakryte
Tych,  którzy  cię  klną  za  zwierciadło  zbite,
Które  je  dzieli,  ale  nie  zasłania  –
Stąd  idą  zimne  bez  łez  pożegnania,
Śluby  bez  ducha  –  bez  serca  przyjaźnie,
Odwaga  na  świat  wyjść  poważny  –  w  błaźnie,
Ta  sama  w  podłym  i  w  szpiegu  odwaga;
Bo  kto  nie  daje  nic  –  mało  wymaga.


Íîâ³ òâîðè