Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Antoni Lange

Ïðî÷èòàíèé : 119


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

[Możem...]

Możem  Cię  nigdy  nie  kochał  tak  szczerze...
Jak  dziś,  gdy  jestem  od  ciebie  daleki,
Kiedy  nas  dzielą  i  góry  i  rzeki...
W  sercu  mym  bóstwo  jakieś  ciebie  strzeże.

Jeżeli  ludzie  mogą  się  z  oddali
Porozumiewać  –  a  wierzę,  że  mogą
I  że  do  ciebie  powietrznianą  drogą
Dochodzi  głos  mój,  co  się  niemo  żali:

To  ty  mnie  słyszysz...  Słyszysz  moje  skargi
Przeczuwasz  boleść,  co  mą  duszę  tłoczy  –  
I  wiesz,  jak  głodne  twych  oczu  me  oczy,
I  wiesz,  jak  głodne  twoich  warg  me  wargi.

Oczekiwałem  na  dobra  bezcenne
I  dla  nich  wszystkie  znosiłem  ciężary;
Lecz  nie  ujrzałem  wcielenia  swej  mary,
Ujrzałem  wydmy  i  głazy  kamienne.

Po  złotych  zorzach  moje  serce  płacze  –  
I  słyszę  ciebie  –  z  oddalenia  słyszę  –  
I  rzucam  okrzyk  w  tę  przestworną  ciszę:
Przebaczam  wszystkim  –  sobie  nie  przebaczę!

Jesteś  jak  bóstwo  niewidzialne,
W  którego  istność  duch  pobożny  wierzy,
Ale  go  z  ziemskich  nie  dojrzy  wybrzeży,
Chyba  na  jakieś  mgnienie  pożegnalne.


Íîâ³ òâîðè