Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 7
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Antoni Lange

Ïðî÷èòàíèé : 345


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Iliada i Odyseja

Zawsze  w  dziejach  najpierwszej  Iliady  zawichrzą  się  boje  –
Długie  lata  trwa    walka,  aż  w  gruzy  powali  Grek  Troję  –
Wtedy  rycerze  zwycięscy  rozmaitymi  mknąc  szlaki
Jak  Odyseusz  wracają  do  swej  rodzinnej  Itaki.
Szał  Askaniuszów  rozpoczął  krwawą  ostatnią  Iliadę  –
I  wojowników  tysiące  w  cienie  Tartaru  szły  blade  –
Głód  i  zaraza  z  żałobą,  i  rzeki  krwi  purpurowej
Za  tym  szałem  płynęły,  co  serca  opętał  i  głowy  –
Za    tysiącami  tysiące  –  i  jeszcze  nowe  tysiące  
Szły  na  bagnety,  na  paszcze  armatnie  i  gazy  trujące.  –
Na  powietrzu,  na  ziemi,  pod  ziemią,  na  wodzie,  pod  wodą
Ludzie  krwawili  się  wzajem.  –  Szatany  czy  bogi  ich  wiodą?
Dwadzieścia  ludów  szło  w  bój,  mówiących  różnym  językiem  –
I  jeden  rycerz  obłędny,  nie  powiązany  tu  z  nikim  –
Pozbawiony  ojczyzny  –  wszędzie  miał  druha  i  wroga  –
Walczył  na  wszystkich  frontach  –  lecz  inna  była  mu  droga  –
Inny,  odrębny  prowadził  go  sen  nieśmiertelny  o  szpadzie  –
Aż  jako  cud  się  wyłonił  ostatni  rapsod  w  Iliadzie.
Lud  pogrzebiony  zmartwychwstał  –  w  ruinę  zapadły  trzy  Troje  –
Tak  się  skończyła  Iliada  –  i  krwawe  skończyły  się  boje.
Pokój  nastał  kaleki.  A  potem  błędni  rycerze
Jęli  ze  wszystkich  frontów  na  Itaki  wracać  pobrzeże.
By  ujrzeć  dymy  ojczyste,  z  daleka  wzrok  wytężali:
Szli  z  białośnieżnej  Syberii,  z  Murmanu,  z  słonecznej  Italii  –
Z  Francji  i  Belgii  zniszczonej  i  z  Ameryki  zza  morza,
Z  Magdeburskiej  niewoli  –  i  z  wszelkiego  bezdroża.
Czasie!  Spraw,  niech  tak  samo  powrócą  nam  wieki  te  złote,
W  Batorych  i  Jagiellonów  zbrojne  w  potęgę  i  cnotę  –
Niechaj  zadzwonią  lutnie,  jak  Kochanowskich  muzyka  –
I  niech  nam  znowu  zapłonie  promienność  gwiazd  Kopernika!


Íîâ³ òâîðè