Ñàéò ïîå糿, â³ðø³, ïîçäîðîâëåííÿ ó â³ðøàõ ::

logo

UA  |  FR  |  RU

Ðîæåâèé ñàéò ñó÷àñíî¿ ïîå糿

Á³áë³îòåêà
Óêðà¿íè
| Ïîåòè
Êë. Ïîå糿
| ²íø³ ïîåò.
ñàéòè, êàíàëè
| ÑËÎÂÍÈÊÈ ÏÎÅÒÀÌ| Ñàéòè â÷èòåëÿì| ÄÎ ÂÓÑ ñèíîí³ìè| Îãîëîøåííÿ| ˳òåðàòóðí³ ïðå쳿| Ñï³ëêóâàííÿ| Êîíòàêòè
Êë. Ïîå糿

 x
>> ÂÕ²Ä ÄÎ ÊËÓÁÓ <<


e-mail
ïàðîëü
çàáóëè ïàðîëü?
< ðåºñòðaö³ÿ >
Çàðàç íà ñàéò³ - 1
Íåìຠí³êîãî ;(...
Ïîøóê

Ïåðåâ³ðêà ðîçì³ðó




Wacław Potocki

Ïðî÷èòàíèé : 147


Òâîð÷³ñòü | Á³îãðàô³ÿ | Êðèòèêà

Wszystko prócz cnoty skazie i śmierci podległo

Cmi  się  słońce  na  niebie  i  miesiąc  się  kazi,
Gdy  ten  słońcu,  a  temu  ziemia  światło  zrazi.
A  cóż  o  rzeczach  ziemskich,  jeśli  światła  wieczne,
Rozumieć,  tak  są  w  swoim  stanie  niebezpieczne?  
O,  jak  pod  wielką  nocą,  co  moment  kradzieży
I  odmianie  podległy,  krótki  nasz  wiek  leży!
Nie  żałuje,  śmieje  się  mądry  człowiek  raczej,
Kiedy  jego  propozyt  ślepe  szczęście  wspaczy.
Niebo,  ziemia  i  morze  w  swojej  stoi  mierze,
Póki  ten,  co  je  stworzeł,  znowu  nie  rozbierze;
Choć  i  ziemia  raz  moknie,  drugi  więdnie,  ale
I  morze  wicher  miesza,  wżdy  oboje  w  cale.
Lecz  jestże  co  na  ziemi  i  na  morskiej  wodzie,
Żeby  zaś  mogło  nie  być?  Nic!  Wszytko  w  przygodzie,
Wszytko  śmierci  podległo;  śmierć  wszytkiemu  panem.
Mizerny  pan,  bo  temu  wszytkiemu  poddanem.  
Wszytko,  co  człek,  to  wzajem  może  człeka  zgubić,
Co  gorsza,  rzeczy  martwe  tym  się  mogą  chlubić.  
Nowego  nic,  z  jednego  chyba  drugie  tworzy,
Niczego  nie  ożywi  zgoła,  tylko  morzy,
Sam  na  co  tylko  pojźry,  począwszy  od  włosu,
Zewsząd  się  mu  obawiać  trzeba  śmierci  losu,  
Wszytko  się  w  ziemię  wraca,  cokolwiek  jest  na  niej.
Pódżmyż  do  odmienności:  każda  rzecz  w  swej  grani,  
Lubo  ją  dowcip  ludzki,  lubo  ją  mistrzyni
Powszechna  tego  świata,  natura,  uczyni.
Czas  wszytko  psuje:  chociaż  zrazu  było  zdrowo,
Trzeba  albo  poprawiać,  albo  robić  nowo.  
Spadają  drzewa  w  lassach,  długim  gnijąc  czasem,
A  niwy  oraczowi  zarastają  lasem;
Co  rok  zostawując  im  niepłodne  kamienie,
Z  uprawionych  zagonów  spądza  rzeka,  żenię;
Kąkol  w  pszenicę,  w  żyto  wkrada  się  stoklosa,
Jęczmień  się  często  w  owies,  w  ber  odmienia  prosa.
Len  zwylubi,  a  choć  go  po  jednemu  liczy,
Najdalej  do  trzeciego  roku  się  groch  zwyczy.
Któż  temu  winien?  Wiosna,  lato,  jesień,  zima  -
Cóż,  jeśli  swych  natura  rzeczy  nie  utrzyma?  
Dowcipnych  ludzkich  zmysłów  inwencyje,  mówią,
Tak  niszczeją,  jeśli  ich  co  rok  nie  odnowią,
Że  nie  znać,  jeśli  były;  ledwie  o  nich  stycha
Potomek:  wszytko  w  ziemię  i  w  wodę  czas  spycha.
Stawy,  młyny,  budynki,  zamki  z  swymi  miasty  -
Miejsce  tylko,  a  dalej  błota,  piaski,  chwasty.  
Jedna  rzecz,  jeśli  zdrowy  rozum  jej  przestrzega,
Dowcip,  nic  nie  ma  do  niej:  skazie  nie  podlega.  
Więcej  powiem:  ani  śmierć  nie  ma  do  niej  prawa,
I  choć  świat  wiecznie  ginie,  ta  w  cale  zostawa;
Czasu,  kosztu  nie  bierze  i  myślenia  wiele,
Dobrowolnie  się  rodzi  sama  w  twoim  ciele.
Niechaj  tylko  ma  miejsce  wszelka  z  nią  robota,
I  dowcipu,  i  ręki  pomieści  się:  cnota.
Jeśli  na  gruncie  wiary  chrześcijańskiej  stoi,
Ta  się  jedna  odmiany  i  śmierci  nie  boi.


Íîâ³ òâîðè